Poznaj autorkę

Hej, hej!

Mam na imię Martyna i już od kilku ładnych lat prowadzę tego bloga. Początkowo była to strona poświęcona wyłącznie biżuterii, którą lepiłam z modeliny, jednak z biegiem czasu jego tematyka znacznie się rozbudowała. Jeżeli macie ochotę poczytać o fotografii, podróżach, rękodziele i różnych innych głupotach zajmujących młodą kobietę - zapraszam. Zero melancholii i pesymizmu! :D

  • Czytaj dalej...
  • Chcesz coś znaleźć??

    Zasubskrybuj!

    poniedziałek, 29 kwietnia 2013

    Pełne wianki


    Kolejna seria wianuszków, tym razem już pełnych. Zdecydowałam się na nieco mniejsze kwiatuszki od tych w moim (tutaj) aby były bardziej uniwersalne. Jednak nie każdy ma odwagę pokazać się z olbrzymim wiecheciem na głowie xD









    A ten robiłam na zamówienie. Chyba najbardziej przypadły wam do gustu te kolory, dlatego wszystkim tym, które zdążyły już takie zamówić mówię: kwiaty już do mnie jadą xD





    Powoli zaczynam się pakować. W środę wyjeżdżamy na wycieczkę nad nasze piękne mazurskie jeziora. Bierzemy rowery, aparat i w drogę!
    Tak więc jak możecie się domyślać Tynki znów nie będzie (mam nadzieję, że wszyscy to przeczytają i nie będą mieć pretensji, że "nie publikuję komentarzy a posty to jakoś się pojawiają" xD)

    Nie wiem czy widziałyście nową reklamę tymbarka. To chyba najlepszy spot jaki w życiu widziałam i mamy zamiar nakręcić (dobra, ja mam taki plan) coś w tym stylu. Mam szczerą nadzieję że to się uda, bo uwielbiam oglądać wspomnienia z naszych wypraw właśnie w takiej formie ;)

    niedziela, 28 kwietnia 2013

    Fioletowa

    witam was! Mam dzisiaj tak kosmicznie niedobry humor, że zostawiam was z najnowszą obudową i idę się kisić we własnej nieszczęśliwości żeby nie zarażać was niepotrzebnie jakimiś negatywnymi wibracjami xD



    sobota, 27 kwietnia 2013

    Czekoladki z jasnym nadzieniem




    Takie ciasteczka już były, tyle że w wersji ciemnej. Tutaj dodałam dodatkowo karmel, żeby efekt był bardziej bogaty :D

    Najgorsza Tynka to siermiężnie wkurzona Tynka. Współczuję dzisiaj mojemu otoczeniu xD

    piątek, 26 kwietnia 2013

    WIOSNA!


    Od rana intensywnie pracowałam. Tak wyglądają moje wolne dni. Są bardziej pracowite od tych zwykłych.
    Wstałam, przygotowałam 100 par kolczyków (od tak, żeby zająć jakoś rączki przez te 4 godziny). Później zasiadłam i przygotowałam post modelinowy. Wyjrzałam przez okno. O. Ciepło. Przywdziałam więc krótkie spodenki (HA!) i złapałam aparat.
    Wtedy pacnęłam się w czoło.
    Nie ma dzisiaj szans na modelinowy wpis.
    Nie ma.
    W uczuciach jestem stała a wiosna gości w moim sercu od zawsze, dlatego kiedy domaga się by ją zauważono, ja właśnie to robię! 
    I skoro właśnie dzisiaj pokazała pierwsze kwiaty i uraczyła mnie uderzająco słodkimi zapachami, to ja tej szansy nie przepuszczę. Odrzuciłam chorobę (phi. Chorobę. Katarek!) i zrobiłam pierwsze tak wyczekiwane przeze mnie zdjęcia! Przez najbliższy miesiąc będę wam współczuć. Zdjęcia makro to moja ulubiona działka. A jutro będzie jeszcze więcej kwiatków! 










    *FOCH*






    Przy okazji pytań o Mishkę. Żyje. Daję dowody. Moi sąsiedzi (ba, chyba całe osiedle) wie że mam szczura i sumiennie dzień w dzień do mnie wydzwaniają żebym z nią wyszła. Czasem udaje się mnie namówić :P

    dzisiaj Andżelika spytała się mnie do której klasy chodzę. Powiedziałam, że już studiuję. Usłyszałam tylko takie ciche "o Bożeee". Po chwili niedowierzania dodała " a co tam robisz? Karierę?". Hahahaha, można tak powiedzieć xD


    Ps. Eleganckie miałam dzisiaj flow na pisanie. Tak się czasem zdarza >_<

    czwartek, 25 kwietnia 2013

    Czekoladki



    Siedzę w łóżku przeziębiona. Bardzo się mi to nie podoba. Bo nie lubię smarkać, kichać, wolę na dworze się wylegiwać. A nie mogę xD

    Nad formą do czekoladek pracowałam kilka ładnych dni. Nigdy więcej >_<

    wtorek, 23 kwietnia 2013

    Wianuszki






    Mam do sprzedania kilka wianko-opasek własnej produkcji
    Patent jest prosty: kokardę można zawiązać albo na albo pod włosami

    w sumie mam 4 wianuszki (niebiesko-różowy, pomarańczowo-biały, czerwono-żółty i biało-różowy), wszystkie mają pełną dokumentację fotograficzną, tylko nie chcę wszystkiego tutaj wrzucać bo i tak jest bałagan :P

    jakby ktoś był zainteresowany proszę o maila! ciasteczka.tynki@gmail.com

    Ps. Nie podaję ceny na blogu. Zawsze tego unikałam i będę się tego trzymać ;)











    poniedziałek, 22 kwietnia 2013

    Lustrzanka vs. Kompakt. O co tyle zachodu?

    się namęczyłam nad tym wpisem, o jacie! Ale w sumie miło tak analizować budowę swojego ukochanego aparatu <3

    Często zadajecie mi jedno, dziwne pytanie: Jaki aparat powinnam kupić?

    Wpędzacie mnie tym w pewną konsternację. Ja nie jestem sprzedawcą, nie jestem profesjonalnym fotografem. Bardziej niż sprzętem interesuję się samą istotą fotografowania (jest mi znacznie łatwiej wymienić kilku wartych zauważenia artystów w tej dziedzinie i ich prace niż modele aparatów :P)

    W tym poście chciałam przedstawić czym warto kierować się przy wyborze sprzętu.



    1. Lustrzanka czy kompakt?

    Owszem, lustrzanka różni się od zwykłej cyfrówki wielkością, ale nie o to w tym wszystkim chodzi. Ktoś spytał się, czy nie lepiej kupić podrasowany kompakt zamiast pełnowymiarowej lustrzanki? Przecież jest tańszy!

    Jeśli zależy nam na szpanie niskim kosztem, to owszem, ale lustrzanki mają w sobie coś znacznie poważniejszego. Zastanawiałyście się czemu noszą taką nazwę?
    Nie. Nie są to aparaty do robienia zdjęć w lustrze

    W ich korpusie znajduje się lustro. Dzięki odpowiedniemu układowi soczewek w wizjerze widzimy prawdziwy obraz z obiektywu, a nie przetworzony cyfrowo (co ma miejsce w kompaktach, gdzie wyświetla się on nam na ekranie a ewentualny wizjer jest zwykłą dziurą w korpusie) co zapobiega efektowi paralaksy. Efekt paralaksy występuje gdy obserwujemy obiekt przez wizjer przesunięty względem obiektywu . 
    System ten pozwala na widzenie rzeczywistego obrazu, który jest zmienny w zależności od użytego szkła (kompakty nie mają systemu wymiennych soczewek, dlatego też problem ten odpada)

    Lustro widzimy, gdy odepniemy obiektyw od korpusu, ale uważajcie! Nie wolno na nie pluć, gdyż każdy najmniejszy paproszek ma wpływ na jakość zdjęć! (dlatego obiektyw zawsze wymieniamy w suchym miejscu, lustrem do dołu)

    Mały podgląd jak to wygląda (akurat na podstawie analoga. W przypadku fotografii współczesnej klatka filmu zastąpiona jest przez matrycę)

    2. Te zdradzieckie Megapixele

    "a mój aparat jest lepszy od Twojego. Twój ma tylko 10 megapixeli a mój 14"
    I powiedz mi dziecko, co ty z tymi pixelami zrobisz? Wydrukujesz sobie bilboard czy co? 
    Nie dajmy sobie mydlić oczu liczbą pikseli. Owszem, jest ona ważna, ale nie najistotniejsza. Swego czasu mój kompakt miał ich więcej niż moja Olympusowa lustrzanka i nikt mi nie wmówi, że ten pierwszy robił lepsze zdjęcia.

    Wszyscy wiemy co to są pixele To takie małe kwadraciki, które ułożone obok siebie tworzą kompletny obraz. Widać je bardzo dobrze po powiększeniu zdjęcia (tym właśnie różnią się (między innymi) obrazy rastrowe od wektorowych, ale to już zupełnie odrębny temat)



    (ostatnie zdjęcie to powiększenie 1000%!)

    Liczba megapixeli to po prostu liczba kwadracików, które aparat jest w stanie upchnąć na jednym zdjęciu. 
    Każde wasze zdjęcie ma ich określoną liczbę, podawaną w ilości pixeli wzdłuż i wszerz ( np 1541 x 2196. Na blogu zazwyczaj pojawiają się zdjęcia o dłuższym boku równym 512, 520 lub 560 Px). Ich liczba jest ważna przy wydruku, albo gdy chcemy znacznie powiększać fotografie. Wielkość ta nie jest jednak najważniejszą wartością i rzadko kiedy korzysta się z pełnych możliwości aparatu w tym zakresie. Nigdy nie zrobiłam zdjęcia o wymiarach 4912 x 3264 a mam taką możliwość xD

    3. Zapomniana matryca, czyli to co zastępuje tradycyjną kliszę

    Technologia w miarę rozwoju i postępu cyfryzacji zastąpiła zwykłą kliszę filmową matrycą światłoczułą, czyli prawdziwym sercem aparatu. 
    Wykonując zdjęcie lustro przechodzi z pozycji 3a do 3b (na poniższym obrazku) a światło zamiast do wizjera pada bezpośrednio na matrycę (lub na klisze naświetlając ją) i obraz zostaje utrwalony.



    Wielkość matrycy, która nie jest informacją tak rozdmuchiwaną jak liczba pikseli, ma niezwykle istotny wpływ na jakość obrazu. Im większa tym lepiej 
    Nie będę się tu zagłębiać w szumy, głębię ostrości i inne parametry, na które ma ona wpływ ( i dobry i zły). Pozostawiam tą kwestię profesjonalistom, albo przybliżę wam innym razem ^^

    Na poniższym schemacie widzicie różne wielkości matryc. 35 mm to szerokość klatki filmowej w fotografii analogowej i tylko profesjonalne lustrzanki cyfrowe przekraczają tą wielkość. Aparaty w telefonach mają jeszcze mniejsze matryczki od kompaktów. Mogą się chwalić liczbą pixeli upakowanej na tak małej powierzchni, ale wartość ta jest wręcz niedorzeczna


    To zdanie znalazłam w internecie i na prawdę mi się spodobało:
    "Oczywiście, jak największa rozdzielczość obrazu  (czyli liczba Mpx) to zaleta w zastosowaniach profesjonalnych, ale ma sens w sprzęcie z obiektywem wielkości słoika po kompocie i matrycą jak pudełko od zapałek"


    4. System wymiennych obiektywów

    To był dla mnie jeden z najważniejszych argumentów, kiedy decydowałam się na kupno lustrzanki. Małe aparaty, nawet z wymiennymi obiektywami po prostu nie do końca są w stanie wykorzystać możliwości, jakie daje im rozbudowana optyka. A rzeczywiście każde szkło to zupełnie inna bajka. Różnice często są subtelne, ale kiedy fotografia staje się waszą pasją, na prawdę to zauważacie :)


    więcej o obiektywach z którymi pracuję i ich opisy znajdziecie tutaj

    5. Całokształt. Czyli każda najdrobniejsza funkcja

    Napisałam wam o tym, czym ja kierowałam się przy kupnie swojego Canona (przyznam się, że trzymając go już u siebie w rękach nie wiedziałam ile ma pixeli! Wiedziałam, że dużo, ale to było tak nieistotne!)

    Nie zapominajcie jednak o pozostałych ważnych kwestiach np. wytrzymałości baterii, trybach fotografowania, formatach zapisu, możliwości kręcenia filmów, rozpiętości czułości ISO (spędziłam godziny analizując czy aby na pewno mój wybranek spełnia to kryterium), czasach naświetlania (dla mnie było ważne, czy aparat ma opcję BULB, czyli naświetlanie tak długo jak trzymam spust migawki), czy robi zdjęcia seryjne i ma samowyzwalacz, jak działa lampa błyskowa, jak łatwo ją wyłączyć (irytuje mnie, gdy po każdym włączeniu aparatu muszę to zmieniać. Tak było w przypadku olympusa), czy wbudowany jest system stabilizacji obrazu. Radzę nie kierować się takimi bajerami jak np wykrywanie uśmiechu, lepiej skupić się na ilości punktów w których jest w stanie złapać ostrość! Kupując aparat kompaktowy skupiłam się też na tym, żeby był wodo i wstrząsoodporny, aby zastąpił mój podstawowy aparat podczas trudnych warunków.
    Co jest jeszcze istotne? Jak nam leży w dłoniach! Zastanawiałam się między jednym z modeli Nikona a moim Canonem. Wzięłam tego pierwszego do rąk i powiedziałam stanowcze NIE. Nie, bo nie!

    Wiem, wybór aparatu jest niezwykle trudny, ale to decyzja bardzo ważna, zwłaszcza, gdy spędzamy z nim mnóstwo czasu i targamy go na swych biednych plecach całymi godzinami xD

    Dlatego na koniec dwa zdjęcia. Jedno z cyfrówki a drugie z lustrzanki. Obydwa absolutnie spełniają moje wymagania :3



    "Amator martwi się o sprzęt, profesjonalista o pieniądze, a mistrz o oświetlenie"