Dzisiaj chciałam dokończyć recenzję aparatu insta, którym bawię się już kilka miesięcy. Zebrałam kilkadziesiąt zdjęć i tak jak na początku chowałam je do specjalnego albumu, stwierdziłam, że przechowywanie ich w małym, słodkim pudełeczku jest atrakcyjniejsze, bo łatwiej je przeglądać.
Znają mnie, jeszcze zmienię zdanie :D
Aparatem od samego początku byłam zachwycona! Robił fajne klimatyczne zdjęcia, czasem bardziej wyraźne, czasem mniej. Najważniejsze, że w ciągu sekundy zatrzymywał chwilę a ja nie musiałam myśleć czy kiedykolwiek je wywołam. Wszystkie ujęcia były dobre, żadnego nie powtarzałam - bo szkoda papieru :P
Dokupiłam nawet w Japonii specjalne klisze z nadrukowanymi obrazkami (poniżej w łatki, mam jeszcze niewykorzystane w kropeczki)
Wszystko było pięknie, do póki lampa błyskowa się nie przepaliła. Jak ona to zrobiła? Nie mam pojęcia, wiem tylko, że serwis Fuji nawet nie jest mi w stanie powiedzieć, czy istnieje możliwość jej wymiany.
Flesh był bardzo przydatny, bo dzięki niemu można było robić zdjęcia w każdych warunkach, teraz uczę się kiedy i jak robić zdjęcia żeby wychodziły ładnie (pozostają tylko bardzo ładne, słoneczne dni)
Pomimo niedogodności, naprawdę uwielbiam ten aparacik. Zdjęcia mają charakter a przy użyciu naklejek wyglądają jeszcze ciekawiej
Cztery zdjęcia po prawej stronie były robione bez oświetlenia dodatkowego. Dzięki odpowiednim warunkom są naprawdę przyzwoite a w wakacje, kiedy będzie pełno słońca nie będę miała z tym problemu!
Z czystym sercem mogę polecić go wszystkim fotomaniakom. Przeszukałam internet i nikt nie spotkał się z takim problemem jak ja, więc zakładam, że po prostu jestem pechowcem.
Chociaż aparat mocno mi się naraził, bo jedna z jego nielicznych ważnych części się popsuła, nadal go używam i nawet jeśli niewiele widać na zdjęciach to i tak stanowią one nadal fajną pamiątkę :D