Tak niezwykle wyczekiwany okres wakacyjny, który na reszcie nadszedł, spowodował nieuzasadnioną chęć życia. Po ciężkiej zimie i pracowitej wiośnie jesteśmy skłonni do wykonywania nad wyraz dużej liczby aktywności (nawet pomimo wrodzonego lenistwa). To czas, w którym wykorzystujemy każdą wolną chwilę na głupoty, oraz rzeczy, na które szkoda nam było czasu w roku szkolnym.
tak więc ja, wraz z moją uroczą towarzyszką udałyśmy się w sobotę na Zombie walk, a tak, żeby popatrzeć sobie jak ludzie fajnie się bawią i porobić im zdjęcia (które teraz skrzętnie staram się im dostarczyć ;))
Brawa dla wszystkich szalonych i nietuzinkowych osób :D
Na górze Pan Zombiak smaruje mnie sokiem malinowym
Na dole dumna prezentacja efektów. Przerażające słodkie rany :D
Ja, zwykły śmiertelnik. Niestety zaatakowany przez zombie (jeden na serio mnie ugryzł o_O)
PS. Mam jeszcze filmiki, ale muszę je zmontować całość, dlatego temu wydarzeniu będzie poświęcony jeszcze jeden post. Przepraszam tych, którzy nie przepadają za tego typu wpisami, ale skoro to blog Tynki, to w sumie może je sobie podzielić jak chce :D
EDIT: zorientowałam się, że znak wodny z napisem "ciasteczka Tynki" na zdjęciach z zombiakami ni w ząb nie pasuje xD