Nie lubię obcasów. No nie lubię. Dobrze, po prostu nie umiem w nich chodzić :8
Jak ktoś jest urodzoną fajtłapą, to nawet w trampkach na prostej drodze jest w stanie potykać się o byle wystający badylek i otrzepywać kolana co kilka minut.
Z kuzynkami odwiedziłyśmy Rzeszów i trzeba było kupić jakieś nowe buty (to taka nasza mała tradycja). Więc stwierdziłam DOBRA! niech będą szpilki. Będę miała buty na randki.
Chwila zastanowienia.
Ja przecież nie chodzę na randki.
Kolejna chwila.
NO TAK! To na pewno przez to, że nie miałam odpowiednich butów!
Teraz już mam idealne randkowe buciki, jeśli w nich gdzieś pójdę, już po 5 minutach trzeba będzie mnie nieść w ramionach (taka ze mnie szczwana bestia :3)
tak to jest z tymi przyzwyczajeniami. Zapamiętać: w szpilkach nie biegamy po polu. Bardzo głupi pomysł! :P
Kuzynka nie podchodzi do zdjęć z takim optymizmem xD