Mam dzisiaj dla was trochę luźniejszy post z moim niedzielnym strojem. A odpocznijmy trochę od modeliny
Na zdjęciach pozuję z moją Mishką, która w sumie nie miała jakiejś szalonej ochoty na popołudniowy spacer, ale wykorzystałam moją władzę nad nią! Niech się dziewczyna przewietrzy
Przy okazji wstawiania zdjęć odkryłam, czemu czasem tracą tak na jakości. Okazuje się, że w wspaniałomyślna picasa "poprawia" bez mojej zgody ich kontrast i jasność (co z resztą robię wcześniej sama. Skąd ona może wiedzieć co bardziej mi się podoba -_-), ale przy okazji psuje ich jakość. No jak tak można!
Spódniczkę i buty już kiedyś widziałyście.
Sweterek w serduszka jest podobno "bardzo Tynkowy" (cokolwiek to znaczy, brzmi zacnie!)
Nowością jest mój kolejny kapelusz (miałam go nie kupować, ale strasznie męczył mnie fakt, że nie mam w kolekcji żadnego czarnego!) oraz ciągle zmieniający się i ewoluujący kolor włosów :D
Stwierdziłam, że przygotuję wam kiedyś krótki pościk o moich kapelutach. W końcu mój zbiór zaczyna być naprawdę pokaźny >_<