Poznaj autorkę

Hej, hej!

Mam na imię Martyna i już od kilku ładnych lat prowadzę tego bloga. Początkowo była to strona poświęcona wyłącznie biżuterii, którą lepiłam z modeliny, jednak z biegiem czasu jego tematyka znacznie się rozbudowała. Jeżeli macie ochotę poczytać o fotografii, podróżach, rękodziele i różnych innych głupotach zajmujących młodą kobietę - zapraszam. Zero melancholii i pesymizmu! :D

  • Czytaj dalej...
  • Chcesz coś znaleźć??

    Zasubskrybuj!

    sobota, 1 grudnia 2012

    Konspiracja

    Unknown | 14:13 |

    Przed wami kolejne spotkanie z kulturą niszową, czyli opowiadania ciąg dalszy. Drugi rozdział jest króciutki, ale przełomowy. To wstęp do głównych wydarzeń. Dzięki wcześniejszej niesubordynacji los Szeregowej zostaje rzucony w inną stronę galaktyki, gdzie odnajdzie zarówno szczęście jak i stos problemów. Takie fragmenty są niezbędne, by móc przejść do głównych wydarzeń ^^


    Wcisnęłam niebieski przycisk na ścianie a drzwi rozsunęły się przede mną wydając przy tym charakterystyczne sapnięcie. Weszłam do pomieszczenia, które tak dobrze znałam. Odwiedzałam je częściej niż większość żołnierzy. Niektórym nie przyszło wejść tu nigdy. Szare ściany ozdobione były wieloma dyplomami, odznakami i różnymi wojennymi pamiątkami jak zdjęcia z poligonu (niektóre mojego autorstwa. A myślałam, że nie będzie chciał mi dać powodu do satysfakcji) i wykaz zdobytych planet. Pomieszczenie było urządzone ascetycznie a każdy jego element miał wychwalać wielkość i zasługi jego właściciela. Na środku stało biurko z projektorem hologramów, który działał przed moim wejściem, ale postać siedząca przy nim na zielonym fotelu pospiesznie go wyłączyła i zdążyłam zauważyć tylko niknącą smugę światła. Nabity Azjata, z pochodzenia Koreańczyk, o pulchnej twarzy spoglądał na mnie spokojnie swoimi małymi świńskimi oczkami. Zamrugał pospiesznie. Zasalutowałam na co on zareagował machnięciem ręką
    - Szeregowa, po co te formalności. Bywasz tu tak często, że sprzątaczki już plotkują o naszym romansie a ja z łatwością mógłbym nazywać Cię moją przyjaciółką
    - żałuję, że nie mogę tego powiedzieć o Panu, generale
    - jak zwykle wyszczekana. Cóż znowu nabroiłaś?
    - uwierzy mi Pan jeśli powiem, że nic?
    - mówisz tak zawsze i zawsze okazuje się to nieprawdą
    - więc po co te pytania? Więcej dowie się Pan z zeznań dowódcy, które już pewnie złożył
    - najwięcej to ja dowiedziałbym się z kamery w waszych hełmach. Twojego i szeregowego Cartera. Ale jesteś na tyle cwana, że zniszczyłaś obydwie
    - moją uszkodziłam już przy ostatniej akcji. Na jaw wychodzi brak dobrego serwisowania naszego sprzętu, Generale. A szeregowy Carter zniszczy każdą elektroniczną rzecz, której się dotknie.
    - a więc właśnie dlatego wybrałaś jego. Nieświadomie pomaga Ci w Twoich planach podburzenia żołnierzy
    - Myśli Pan, że moim celem jest rozbicie wojska od środka narażając na śmierć niewinnych?
    - tak, tak właśnie sądzę. I nie wiem czemu nadal trzymam Cię w drużynie. Jesteś niebezpieczna. Twój okres buntu nie skończy się nawet z menopauzą
    - ja wiem czemu. Pan też wie. Bo jestem cenna. Bo dokumentaliści umierają na potęgę nie mając podstawowego wojskowego szkolenia. A ja nadal twardo się trzymam, nie dając się zabić i chyba mam niezły fach w ręku - puściłam oczko do generała i wskazałam zdjęcie z jednej z badanych planet. Generał Yuko westchnął ciężko. Miałam rację. Powtarzałam mu to za każdym razem gdy wzywał mnie na moralizującą pogadankę i błagał żebym była bardziej zdyscyplinowana. Tak to nazywał. Nie posłuszna ani wierna. Uderzał w moje osobiste cechy charakteru zamiast w napięte relacje pomiędzy mną a dowództwem.
    - tak szeregowa. Masz rację. Jesteś cenna i tylko dlatego chronię Twój tyłek. Ci z góry już dawno chcieli uśmiercić Cię w niewyjaśnionych okolicznościach. Z pewnością jesteś tego świadoma. A ja jestem pewien, że się nie ugniesz. Wiedz, że częściowo popieram Twoje zdanie
    - nie zna go Pan
    - nie, nie znam, ale się domyślam. Nie jesteś tak enigmatyczna jakbyś chciała. Nie ukryjesz swojej prawdziwej natury. Niemniej jednak, pomimo mojego poparcia, musisz otrzymać należną Ci karę
    - za niewinność
    - tak Szeregowa, jak zwykle za niewinność.
    - więc grzecznie odmeldowuję się i udaję się do mojej ukochanej celi na te kilka długich, nieznośnych tygodni. Moje plakaty nadal tam na mnie czekają
    - nie. Nie tym razem - wyraz twarzy Generała wyraźnie się zmienił. Zawsze próbował ze mną żartować a moje wyczyny, dopóki okazywały się nieszkodliwe, traktował jako darmową rozrywkę. Teraz patrzył się na mnie surowym wzrokiem, niczym zdenerwowany i zawiedziony ojciec, a skaczące w oczach iskierki zniknęły w ciągu sekundy - dowództwo uznało, że ten rodzaj kary na Ciebie nie skutkuje i wymyśliło surowszą.
    Uderzyłam pięściami w stół a plik dokumentów poderwał się się do góry. Pochyliłam się powoli nad grubaskiem patrząc mu prosto w oczy i przeciągając każde wypowiedziane słowo, cedząc je przez zaciśnięte zęby.
    - nie możecie mnie wyrzucić z wojska
    - przestań być taka pewna siebie. Myślisz, że jesteś niezastąpiona? Mylisz się. Możesz zginąć przecież w każdej chwili. Mamy szeregi wyszkolonych ludzi a kolejne ich rzesze właśnie przechodzą szkolenie. Tym razem zadbaliśmy o dokładniejsze wypranie im mózgów. Żeby ograniczyć do minimum powstawanie takich spaczonych jednostek jak Ty. Ale nie martw się - pulchną dłonią poklepał mnie czule po policzku- Dowództwo postanowiło wysłać Cię na obowiązkowy urlop.
    Rozpostarłam palce i uderzyłam otwartą dłonią w czoło. Głuche pacnięcie rozeszło się echem po pokoju. Niemożliwe. Idiotyczny pomysł, którym chcą wyprowadzić mnie z równowagi. I muszę przyznać, na razie im się to udaje.
    - nie zgadzam się
    - nie masz nic do powiedzenia. Dobrze o tym wiesz. To rozkaz Szeregowa. A kolejne objawy niesubordynacji mogą skończyć się tragicznie
    - Generale, błagam. Proszę zamknąć mnie na miesiąc, przenieść do innej jednostki, skazać na chłostę, cokolwiek!
    - spokojnie Szeregowa. Mam dla Ciebie też dobrą wiadomość. Wiesz kto wybiera miejsce Twojej destynacji? - uniosłam brwi i spojrzałam wyczekująco.
    - ja? - gruby Azjata zaśmiał się rubasznie
    - nie. Ja - odrzekł z nieznośną drwiną w głosie- A znając Twoje możliwości i moje plany wiem gdzie Cię wyślę
    - czy mam się spodziewać jakiejś formy konspiracji?
    - dokładnie Szeregowa. Dokładnie. Wiedziałem, że na Ciebie to ja mogę liczyć
    Uśmiechnął się i wyciągniętą ręką uruchomił zakurzony hologram. W powietrzu ukazał się rozbudowany kwartał, którego nigdy nie widziałam. Światła tańczyły w okół nas ukazując kolejne obrazy a płatki kurzu leniwie ścigały się w powietrzu co jakiś czas niknąc w oślepiającym blasku miniaturowych planet.
    - szykuje Ci się wymagająca misja - stwierdził Generał. Gestem poprosił mnie o zajęcie fotela na przeciwko niego. Odczekał aż wygodnie umoszczę się na siedzeniu i zaczął swój monolog.

    ---

    Biegłam ciemnym korytarzem rozświetlanym tylko mrygającymi światłami świetlówek, które złowieszczo buczały gdy pod nimi przechodziłam. Mijałam kolejne drzwi, ale pędziłam w stronę tych jednych. Tak dobrze mi znanych, bezpiecznych. 
    Wolałam, żeby nikt mnie nie zauważył. Raczej nie byłam postacią lubianą wśród moich i tak nielicznych kolegów, zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. Nieważne, że byłam kobietą. Na statku byłam przede wszystkim żołnierzem. Na dodatek butnym, zarozumiałym i narażającym wojsko na straty zarówno materialne jak i moralne.
    Dopadłam do drzwi z plakietką „1045642 - Denis Carter”. Głośno załomotałam. Wiedziałam, że jest w środku. Po ostatniej misji kości jednej z jego nóg zaczęły zanikać i w tym momencie przechodził poważną rekonwalescencję. Miałam wyrzuty sumienia, że to przez moją nierozważną postawę mój najlepszy przyjaciel musi przeżywać katusze a na dodatek znosić mój widok. Człowieka  który bez skrupułów naraził go na śmierć. Mnie. Współczułam mu z całego serca, jednocześnie czułam ulgę, że nie ma go w tej chwili gdzieś na niższych pokładach a ja nie muszę łazić po tych ohydnych kantynach pełnych pijanych, prostackich osiłków. Zapukałam jeszcze raz. Może śpi? Drzwi się uchyliły a zza nich wychylił się roześmiany Denis.
    - sorki. Brałem prysznic
    - ale jesteś ubrany? Mogę wejść?
    Wystawił język i otworzył szerzej drzwi pozwalając mi wejść do środka. Rozejrzał się szybko po korytarzu, sprawdzając czy aby na pewno nikt nas nie przyuważył. Nie potrzebowaliśmy plotek. Posądzano nas o różne rzeczy, nawet proponowano wstawienie wspólnego łóżka a nasze reakcje na takie propozycje interpretowano jako oznakę tchórzostwa. Byliśmy przyjaciółmi. Najlepszymi, ale nic więcej nas nie łączyło. Taki układ odpowiadał nam obydwojgu, chociaż fakt, że byłam dziewczyną komplikował stosunki między Denisem a jego kolegami. Ilekroć któryś próbował się do mnie za bardzo zbliżyć kończył z poobijaną buźką. Byłam mu za to dozgonnie wdzięczna. Nie potrzebowałam tego typu problemów.
    - to co? Herbatka? Kawka? - radośnie zagadał kulejąc w stronę białego fotela. Pokój był urządzony jak mój. Jak każda inna kajuta w tej latającej barce. Tylko u niego było jakoś tak... czyściej.
    - wyjeżdżam
    - a tak, słyszałem coś o nowej misji. Dużo roboty, trochę dalej od słońca, ale może być zamieszkana.
    - na wczasy
    Szczęka opadła mu najniżej jak tylko mogła a oczy rozwarły się w niemym okrzyku.
    - żartujesz sobie ze mnie Ty mała poczwaro- pokręciłam głową dając dowód na to, że mówię całkowitą prawdę, ale nie potrafię wyrazić tego słowami – jadę z Tobą!
    - nie możesz. Nie masz urlopu. Nikt z nas nie ma. To wyjazd obowiązkowy
    - wysyłają Cię na wakacje za to, że naraziłaś na życie pół załogi – mój wzrok mógłby go teraz zabić. Miał szczęście, że nie o to mi w tym momencie chodziło.
    - to nie była moja wina!
    - Mała, zawsze tak mówisz. Po raz setny Ci powtarzam. Utemperuj ten buntowniczy charakterek a naprawdę będzie z Ciebie niezły wojak!
    Z kieszeni munduru wyjęłam zgnieciony kawałek kartki. Nie tak powinno się traktować urzędowe dokumenty, ale jakoś nigdy nie przejmowałam się takimi sprawami
    - chcesz poznać oficjalny powód? - Denis pokiwał głową. Sięgnął po tacę z filiżankami i cukrem i postawił je na stoliku. Robił tak zawsze, chociaż wiedział, że nie tknę herbaty.
    - dawaj. Zadziw mnie. Chcę wiedzieć czemu zamiast utrącić Ci głowę wysyłają Cię na wakacje na które żaden inny żołnierz nie może liczyć.
    Rozprostowałam na kolanie wymięty papier. Zaczęłam czytać z poważną miną i beznamiętnym głosem.
    - Wyżej wymieniony szeregowy dostaje oficjalne pozwolenie – spojrzałam z ukosa na Denisa – czytaj „jestem do tego zmuszona”... dostaje oficjalne pozwolenie na urlop zdrowotny w wybranym przez jego dowódcę ośrodku sanatoryjno-wypoczynkowym. Jest ona nagrodą za nieocenione zasługi dla wojska – końcówkę czytałam już ze łzami w oczach – i honorową postawę wobec jego członków!
    Mój przyjaciel ryknął śmiechem. Turlaliśmy się obydwoje po podłodze nie mogąc pojąć niedorzeczności tego pisma. Zakłamanie nie mieściło nam się w głowach. Osiłek otarł łzy wierzchem dłoni.
    - dziewczyno! Naraziłaś na śmierć, i to nie pierwszy raz, kilkudziesięciu ludzi a oni nie dość, że nie wyrzucają Cię z jednostki, to na dodatek dają Ci w nagrodę wakacje? Czekaj, czekaj. Albo to z nimi, albo z nami jest coś nie tak!
    - nie przesadzaj. Aż taka zła nie jestem. W końcu to ja pierwsza zasugerowałam ewakuację - za każdym razem próbowałam wyjść z twarzą z tej zawstydzającej sytuacji, chociaż wiedziałam, że postąpiłam bezmyślnie.
    - tak, ale to Ty doprowadziłaś do tego, że musieliśmy w ogóle uciekać. To gdzie jedziesz? Gdzie Twój ukochany Yuko Cię wysyła?
    - to opasły jaszczur. Wiem, że chciałbyś zostać wujkiem, ale nie oczekuj, że Ci to zagwarantuję! - klepnęłam go przyjacielsko w ramię i sięgnęłam po kostkę cukru. Skończyły mi się już wszystkie słodycze, więc nie miałam wyrzutów sumienia, że wyjadam mu zapasy – jadę do kwartału w którym wcześniej nie byliśmy. Grubas trochę mi go opisał, ale sam niewiele wiedział na jego temat. Planety tego układu są oznaczone jako całkowicie udokumentowane, ale informacji o nich jest niewiele. W tym momencie prawie nic o nich nie wiem i podejrzewam, że góra coś na nich ukrywa.
    - o czym Ty gadasz? To w końcu jedziesz na wakacje, czy potajemnie rozpracowywać rząd? Szeregowa, nie wychylaj się. Nic z tego dobrego nie będzie
    - Spokojnie Dryblasie. Będę na siebie uważać. Tylko nie wiem jak wytrzymam tak długo bez Ciebie?
    - och tym ja się nie przejmuję! Poradzimy sobie. Martwi mnie skąd Ty weźmiesz sukienki? Chyba nie pojedziesz w tych ciuchach na tropikalną, wypoczynkową plażę?
    Przewróciłam oczami i sięgnęłam po kolejną kostkę cukru. Poczciwy Denis do końca będzie wierzył w moją niewinność. A ja zawsze będę wykorzystywać tą jego uroczą naturę do poprawiania sobie humoru. Oparłam mu głowę na ramieniu. Byłam szczęśliwa, że mogę mieć przy sobie kogoś, kto tak bezinteresownie udziela mi potrzebnego wsparcia. Było mi głupio, że od zawsze to on był dla mnie podporą, ale byłam pewna, że szansa na odpracowanie długów jeszcze się znajdzie!

    13 komentarzy:

    1. Świetne.. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. ;)

      OdpowiedzUsuń
    2. Chciałam napisać coś sensownego, ale nie jestem w stanie. ;P
      Czekam na kolejny rozdział. :D
      Pozdrawiam Zuza

      OdpowiedzUsuń
    3. fajne opowiadanie :D
      Pozdrawiam i obserwuję : >>
      tak-jakby.blogspot.com

      OdpowiedzUsuń
    4. Nie lubię czytać dużo w necie, bo oczka bolą, ale w tym wypadku się skuszę :)

      miodoweciasteczka.blogspot.com

      OdpowiedzUsuń
    5. Byłam dziś na kiermaszu Pakamery i jednak brakowało mi ciasteczkowej biżuterii :(
      Ps. Świetne!

      Sabcia :D

      OdpowiedzUsuń
    6. Ooo *.* uwielbiam twoje opowiadania, są świetne, takie lekkie ;) co to dużo mówić, czekam na więcej :D

      OdpowiedzUsuń
    7. Czemu nie było cię na kiermaszu ? . : C .

      OdpowiedzUsuń
    8. http://ashplumplum.blogspot.com/ zapraszam na konkurs . rozdanie romwe bon 100$ . Daj szansę zrobić sobie prezent na święta ! wygraj : )

      OdpowiedzUsuń
    9. Bardzo się podoba. Czekam na kolejne rozdziały :D

      OdpowiedzUsuń
    10. No, opowiadanie prześwietne, bardzo mi się podoba klimat, ale przydałaby Ci się beta ;) Jak coś to ja się zgłaszam! ;DD
      Batka.

      OdpowiedzUsuń
    11. bookmarked!!, I like your website!

      Here is my blog serwisy randkowe

      OdpowiedzUsuń

    Dziękuję za wszystkie komentarze. Jesteście najlepsi! :D

    komentarze są moderowane, abym mogła odpowiedzieć na zadawane przez was pytania, nawet do postów publikowanych wieki temu :))
    Proszę nie denerwujcie się jeśli potrwa to trochę dłużej, czasami potraficie mnie zarzucić pokaźną porcją informacji!