Heeeeej! Już wróciłam!
Nasz absolutnie nie przeplanowany wyjazd okazał się sukcesem.
Sukcesem, bo w ogóle udało się nam go przeżyć!
Jestem zmęczona, wyczerpana i chora (jak można się przeziębić w 36 stopniach? A no jakoś się da), ale bardzo bardzo szczęśliwa. Właśnie przeglądam 3000 zdjęć, które udało mi się zrobić, ale na razie boję się dotykać filmów, w których zawarte jest znacznie więcej!
Już nie mogę się doczekać aż wam opowiem te wszystkie szalone historie, które się nam przydarzyły!
Ach. I chyba nie wspominałam jeszcze na blogu gdzie ja tak właściwie byłam?
Norwegia-Grecja (Kreta) i Cypr
To trzy państwa, w których byłam po raz pierwszy i zostałam nimi totalnie zauroczona.
Trzymajcie się ciepło, ja tymczasem zmykam (wiem. Tak mało zdjęć. Ale to na razie. Naprawdę), bo muszę ogarnąć ten cały bałagan, który w międzyczasie powstał.
Zabieram się też za wasze komentarze. Trochę się boję, ale dam radę! :D
Postaram się odpowiedzieć wam na wszystkie zadane pytania, ale jeśliby mi się zapomniało, nie wahajcie się ich powtórzyć. Wiecie. Lekki nieogar to u mnie standard :3