Jakiś czas temu pokazywałam wam moje nowe dziwne urządzenie. Na reszcie zainwestowałam w wężyk spustowy i po raz pierwszy wykorzystałam go w jakiś sensowny sposób. Miałam nadzieję, że dojdzie przed naszym wyjazdem na pomorze, gdzie widać było nieziemsko rozgwieżdżone niebo. Niestety ta kombinacja się nie udała a warszawskie, nocne niebo nie jest już tak ekscytujące.
Dlatego znalazłszy wolną chwilkę, wykorzystałam ją na próbę stworzenia filmu time-lapse!
Time-lapse to najzwyczajniej metoda filmu poklatkowego.
Polega na wykonywaniu zdjęć w (stosunkowo) dużych odstępach czasu a następnie wyświetlanie ich w przyśpieszonym tempie. Aby nasz wzrok zaczął postrzegać coś jako film ciągły (a nie zbiór obrazków), poszczególne klatki muszą być wyświetlane w prędkości co najmniej 15 klatek na sekundę. W ten sposób procesy trwające w rzeczywistości całymi godzinami, czy nawet dniami można obejrzeć w kilkanaście sekund.
To moje stanowisko pracy (nie wiem czemu zamiast statywu używałam słoika na parapecie -_-)
To moja pierwsza próba, możecie zobaczyć całkiem zadowalające efekty.
Dzięki pilotowi zrobiłam ok 350 zdjęć w 20-sekundowych odstępach. Szybkość wyświetlania to 25 klatek na sekundę :)
Włączcie HD! Inaczej oglądanie nie ma sensu
Włączcie HD! Inaczej oglądanie nie ma sensu
Zachęcona efektami postaram się nakręcić dłuższy filmik, zwłaszcza że jesienne niebo potrafi być naprawdę niesamowite (i takie zmienne! Daję słowo, że przez kilka godzin kiedy aparat pracował byłam pewna, że niebo niemal wcale się nie zmienia!)