Poznaj autorkę

Hej, hej!

Mam na imię Martyna i już od kilku ładnych lat prowadzę tego bloga. Początkowo była to strona poświęcona wyłącznie biżuterii, którą lepiłam z modeliny, jednak z biegiem czasu jego tematyka znacznie się rozbudowała. Jeżeli macie ochotę poczytać o fotografii, podróżach, rękodziele i różnych innych głupotach zajmujących młodą kobietę - zapraszam. Zero melancholii i pesymizmu! :D

  • Czytaj dalej...
  • Chcesz coś znaleźć??

    Zasubskrybuj!

    wtorek, 13 sierpnia 2013

    Praga. Part 3

    Unknown | 15:13 | |


    Dzień trzeci poświęciliśmy zwiedzaniu lewego brzegu Wełtawy, między innymi Hradczan.
    Na samym początku poszliśmy do jednego z wielu parków (mam wrażenie, że widzieliśmy ich więcej niż zabytków). Niestety tak wysoka temperatura (powyżej 30 stopni w cieniu) skutecznie uniemożliwia aktywne zwiedzanie



    Jak to mówi Radzio: jeśli Twój ziomek zginie, zawieszasz jego buty na przewodzie elektrycznym.
    To musi być baaaardzo mroczna i ponura okolica (wisiały nawet balerinki, które nie mają przecież sznurówek! xD)



    Piękną panoramę miasta oglądaliśmy z miejsca, gdzie stał największy pomnik Józefa Stalina a teraz zastąpił go wielki metronom. Po co on tam jest i po co się kiwa (nie zauważyłam w ogóle że się kiwa xD)? Tego się nie dowiedziałam.


    Popatrzyliśmy sobie gdzie już byliśmy. Tak. Prawie wszędzie!




    Te stare, małe mosteczki wyglądają cudownie! Taki widok to typowa praska pocztówka. Przy okazji: czy teraz każde większe miasto ma swój własny latający balon? o.O



    Chłopakom spodobały się ściany budynku za nami. Tylko dlatego cyknęliśmy sobie tam foteczkę


    Gdyby to mi uciekło tyle balonów na raz, to chyba umarłabym na zawał serca. Pamiętam jak ryczałam gdy odleciał mi jeden. Nie. To nie był atak bombowca. To była tylko mała, wrzeszcząca Martynka


    Poszukiwana poprzedniego dnia katedra Wita, Wacława i Wojciecha. żelazny punkt każdej wycieczki. Takie tam duże, strzeliste, gotyckie. 







    Mostek miłości? widziałam już takie we Paryżu i Wrocławiu. zadziwiające, że ludzie potrzebują i lubią takie dowody miłości i przywiązania




    Za mną jedna z centralnych ulic Pragi, która tak naprawdę jest placem (Václavské náměstí) a dalej budynek muzeum narodowego (więcej zdjęć potem, tu główną rolę odgrywam ja. ha-ha!)



    Gosia jako prawdziwy hardcore postanowiła zdjąć buty (podobno tak było jej znacznie wygodniej :D)


    I jeszcze mapka poszczególnych miejsc o których dzisiaj mówiłam:
    Zielono-żółty Metronom, niebieski plac Wacława (poprzedniego dnia zwiedzaliśmy głównie uliczki w okół tej strzałki, czyli Prahę 1 oraz poszczególne mosty) a czerwony gród i katedra


    Samo centrum Pragi jest dość duże, ale spokojnie można (a nawet warto) zwiedzać je pieszo. My w ciągu tych kilku dni zrobiliśmy ponad 50 km. Gosia specjalnie mierzyła nasze trasy przy użyciu GPS'a. Dodać do tego niemiłosierne upały i udar gwarantowany. Po to nosi się kapelusze!
    Dodatkowo do takiego rozwiązania kusi fakt, że trzydniowy bilet kosztuje 320 kr, czyli około 50 zł. Miesięczny to koszt 350 kr, ale jaki turysta miałby czas na zabawę w formalności?

    Dalsza część zdjęć już niedługo (i film, film, film! ale to jeszcze chwilkę :D)