Od rana intensywnie pracowałam. Tak wyglądają moje wolne dni. Są bardziej pracowite od tych zwykłych.
Wstałam, przygotowałam 100 par kolczyków (od tak, żeby zająć jakoś rączki przez te 4 godziny). Później zasiadłam i przygotowałam post modelinowy. Wyjrzałam przez okno. O. Ciepło. Przywdziałam więc krótkie spodenki (HA!) i złapałam aparat.
Wtedy pacnęłam się w czoło.
Nie ma dzisiaj szans na modelinowy wpis.
Nie ma.
W uczuciach jestem stała a wiosna gości w moim sercu od zawsze, dlatego kiedy domaga się by ją zauważono, ja właśnie to robię!
I skoro właśnie dzisiaj pokazała pierwsze kwiaty i uraczyła mnie uderzająco słodkimi zapachami, to ja tej szansy nie przepuszczę. Odrzuciłam chorobę (phi. Chorobę. Katarek!) i zrobiłam pierwsze tak wyczekiwane przeze mnie zdjęcia! Przez najbliższy miesiąc będę wam współczuć. Zdjęcia makro to moja ulubiona działka. A jutro będzie jeszcze więcej kwiatków!
*FOCH*
Przy okazji pytań o Mishkę. Żyje. Daję dowody. Moi sąsiedzi (ba, chyba całe osiedle) wie że mam szczura i sumiennie dzień w dzień do mnie wydzwaniają żebym z nią wyszła. Czasem udaje się mnie namówić :P
dzisiaj Andżelika spytała się mnie do której klasy chodzę. Powiedziałam, że już studiuję. Usłyszałam tylko takie ciche "o Bożeee". Po chwili niedowierzania dodała " a co tam robisz? Karierę?". Hahahaha, można tak powiedzieć xD
Ps. Eleganckie miałam dzisiaj flow na pisanie. Tak się czasem zdarza >_<