Moja idea co do podziału postów zdjęciowych jest dosyć toporna.
Nawet mogę zaryzykować stwierdzenie, że BARDZO toporna :P
Postaram się cały materiał podzielić na logiczne i spójne części, które jednocześnie przekazywałyby coś sobą.
Na początek idzie samolot.
Latanie.
Zawsze chciałam latać.
Marzenie częściowo spełnione, w sercu cały czas telepie się niespokojnie niedosyt.
---- WYLOT ----
Kasia zestresowała się rachunkami za telefon (minuta rozmowy przychodzącej to jakieś 5 zł) a Tynka czeka na swój pierwszy lot!
Piękne Rumuńskie Karpaty!
---- PRZYLOT ----
to był pierwszy deszczowy dzień w Turcji a nad lotniskiem rozszalała się burza. Część lotów odwołano, ale co tam, nam się spieszy ogarniać fejsa, więc nie ma lipy, wsiadamy!
z Rybą miałyśmy chęć rzucić się w obłoczki, które wyglądały jak wata cukrowa :3
Na mapce idealnie widać, że samolot znajduje się na granicy dnia i nocy. Startując oglądałyśmy zachód słońca, a po wzniesieniu się ponad chmury widziałyśmy go jeszcze raz! :D
Dziewczyny pozazdrościły słit foci w samolocie, ale ich jakoś nie wyszła :P
- Mamo Kasiu!
- Co?
- To są turbulencje???
- Nie, jeszcze nie.
- A to?
- Nie Martynko, nie.
- A teraz?
- Przestań się pytać
-...... JUŻ SĄ?
- NIEEEEEEEE!
Chciały się pośmiać z mojej paniki a otrzymały tylko ogrom fascynacji :P